piątek, 21 stycznia 2011

Pomoc dla Powodzian

Po wielkiej powodzi w najbliższym czasie odbędzie się wiele rożnych imprez podczas, których będą zbierane pieniądze na pomoc powodzianom.

Nigdy nie byłem na meczu krykieta i gdy dowiedziałem się, że odbędzie się mecz jednodniowy Australia - Anglia (tak wiem, grają te mecze już od kilku miesięcy w Australii) postanowiłem, że się wybiorę. Ciężko się ogląda ten sport, ale raz chce go zobaczyć na żywo, a jak przy okazji można pomóc innym to tym lepiej.

Z drugiej strony dowiedziałem się, że festiwal Raggamuffin ze zmienioną nazwą na "Reggae For Recovery" został przeniesiony do centrum miasta.

Chyba jednak wybiorę nudny krykiet, muszę go odhaczyć z mojej listy "do zobaczenia" w Australii

Także, znany brytyjski kucharz Jamie Oliver postanowił wesprzeć ofiary powodzi. W marcu miał się zacząć jego program Ministry of Food Australia. Za miasto, w którym program będzie kręcony wybrał pobliskie Ipswich, zalane przez powódź w zeszłym tygodniu. Z tej okazji postanowił przygotować darmowe posiłki dla ludzi potrzebujących w tym mieście.

W przyszłym tygodniu będzie też rajd z Lancem Armstrongiem, ale niestety w poniedziałek o 10, czyli w godzinach pracy.

środa, 19 stycznia 2011

Rowerem po zalanym mieście

Przedwczoraj wybrałem się na rundkę na rowerze po mieście. Przejechałem przez Kangaroo Point, gdzie jest punkt widokowy zajęty przez stacje telewizyjne. Teraz z góry rzeka wygląda prawie jak przed powodzią, jedynie brązowy kolor zdradza co się wydarzyło.


Rzekę przekroczyłem przez Story Bridge, gdzie miałem widok na Riverside, które było zalane kilkumetrową falą, teraz zostało tylko błoto w restauracjach i na chodnikach.




Kolejny postój był w New Farm, gdzie łatwo było zauważyć brak 300-metrowego odcinka kładki "Floating Riverwalk", która odpłynęła w nocy, gdy największa fala zbliżała się do miasta, wspominałem o tym wcześniej.



New Farm Park został zalany tak jak i okoliczne domy, z niektórych chyba wszystko trzeba wyrzucić na śmieci.


Później przejechałem przez City, to było trochę podlane, ale nie aż tak bardzo jak dzielnice wokoło niego. Bardzo zalany był South Bank, basen ze sztuczną plażą znalazł się cały pod brudną wodą, piasek za się przydał wcześniej do napełniania worków chroniących budynki przed wodą.

Nie udało mi się przejechać przez Fairfield - bardzo zalane i musiałem odbić na Norman Creek, który również bardzo wylał, ale woda już zeszła, pozostał jedynie smród. Wzdłuż tego dopływu dojechałem do Brisbane River w East Brisbane. Tutaj znajduje się przystań łódek, jedną woda wyrzuciła w połowie na chodnik i teraz gdy poziom wody się obniżył łódka wisi na murku (niestety zdjęcie mi nie wyszło).

Na koniec zdjęcie deptaka nad rzeką w kierunku Galerii Sztuki.

sobota, 15 stycznia 2011

Wielkie sprzątanie


Wczoraj zaczęło się wielkie sprzątanie miasta. Zgłosiło się ponad 20,000 wolontariuszy, problemem jest brak kaloszy i nowozelandzka firma zgłosiła się, że wyśle je samolotem do Brisbane [LINK].

Miasto poprosiło jedną z firm, żeby zaktualizowała zdjęcia satelitarne miasta i część już można zobaczyć na stronie Nearmap całe miasto ma być zaktualizowane do niedzieli (swoją drogą zdjęcia lepszej jakości niż na google maps)

86 miast i miasteczek zostało dotkniętych powodzią w ciągu ostatnich dwóch tygodni w Queensland.

Miasto zniosło na tydzień opłaty za komunikację miejską oraz za płatne mosty i tunel Clem7, żeby ludzie mogli się łatwiej przemieszczać i omijać zalane dzielnice.

Link do filmu prezentującego poziom wody w kulminacyjnym momencie przechodzenia fali.

Zdjęcia pokazujące powodzie z 1974 i 2011 roku. [LINK]

Tutaj mamy zdjęcia pokazujące ulice przed i w trakcie powodzi. [LINK]



A teraz powodzie przeniosły się do Nowej Południowej Walii, Wiktorii i na Tasmanię [LINK]

Jeszcze link do bloga Agnieszki, która również opisuje sytuację w Brisbane.

Wszystkie zdjęcia znalazłem w Internecie.

czwartek, 13 stycznia 2011

Sytuacja po fali

Szczęśliwie dla Brisbane nocna fala (o 3.30) była o 1 metr niższa niż przewidywano - wyniosła 4.4 metra. Wiele dzielnic jest zalanych, wszystkie przystanki City Cata (promu pływającego po rzece) są zniszczone.

Jak to premier stanu powiedziała, symbolem tej powodzi jest odpływająca 300 tonowa betonowa kładka o długości 400 metrów. Na szczęście znalazł się ochotnik, który ją przechwycił i pilnował swoja łódką żeby kładka nie uderzyła w nogi mostu po drodze do oceanu [artykuł + video].

Myślałem, że powodu powodzi mam wolne do końca tygodnia, ale o 6 rano odczytałem smsa, że mam być o 7 w pracy. Pinkenba miała być zalana, bo leży nad rzeka, ale o dziwo okazało się, że jest sucho - czego nie można było doświadczyć przez cały grudzień i początek stycznia. Do pracy musiałem pojechać inna drogą, przez południowe dzielnice i mostem koło portu. Powrót chciałem sobie urozmaicić i wrócić tunelem pod rzeką, niestety przez problemy w zalanym Albion nie udało mi się dojechać do wjazdu do niego. Wróciłem do Gateway Bridge, a w Kangaroo Point utknąłem w korku ponieważ jest tam dobry punkt widokowy na całą rzekę i ludzie przyjechali całymi rodzinami popatrzeć na powódź. Kolega opowiadał, ze podobnie było na West End, gdzie cześć ludzi pakowała się do samochodów, podczas gdy gapie blokowali drogi i ofiary powodzi nie mogły się wydostać ze swoim dobytkiem.

Kilka zdjęć ze strony BrisbaneTimes.com.au więcej pod linkiem





środa, 12 stycznia 2011

Początki powodzi

Prawdziwa powódź ma przyjść jutro i utrzymywać się kilka dni. W tej chwili jest już podtopionych kilka dzielnic nad rzeką.

Woda ma jutro o 4 rano dojść do poziomu 5.5 metra, w 1974r. roku było 5.45m, a w 1893r. 9m.

Jak ktoś jest zainteresowany to pod tym linkiem może obejrzeć australijską stację z wiadomościami 24h - ABC24 - została odblokowana na inne kraje.

Przykładowy scenariusz:



Kilka moich zdjęć z South Bank, zrobiłem je o 11 więc poziom wody jeszcze niski.









wtorek, 11 stycznia 2011

Fala nadchodzi

Wczoraj w Toowoomba była gwałtowna powódź, nazwana nawet "śródlądowe tsunami", po ponad miesięcznych opadach w końcu woda postanowiła popłynąć do oceanu. Niektórzy ludzie musieli wdrapać się na dachy domów i tam czekać na pomoc, a wiele samochód pływało jak boje w tej "rzece".

Jutro fala ma dojść do Brisbane, a wcześniej przejść przez Ipswich i przekroczyć stany z rekordowej powodzi z 1974 roku.

Dzisiaj w mieście panika, w sklepach prawie wszystko wyprzedane, ludzie układają worki z piaskiem wokół domów i firm. Z tego powodu pracę skończyłem o 13, najpierw przygotowaliśmy warsztat na wypadek zalania. Postanowiłem wrócić inną trasą i wpadłem w korki na całej trasie. Po 14 poszedłem na South Bank zobaczyć jak wygląda sytuacja z rzeką, poziom wody był wtedy prawie równy w chodnikami (część była zalana, tak jak przystanki promów).

Ja na szczęście mieszkam na górce więc będzie dobrze.

Kilka zdjęć, które zrobiłem na South Bank:











i dwa zdjęcia popularne na twitterze:

Australijczyk ratuje kangury


i rowerzysta na West End

sobota, 8 stycznia 2011

Kapela Warszawska i Stasiek Wielanek

Gdy w grudniu dostałem maila z Polskiego Klubu od razu wiedziałem, gdzie będę w sobotę 8 stycznia. Najpierw jednak rano musiałem pojechać do pracy (no dobra nie musiałem, ale właśnie dostałem podwyżkę i chciałem ją jeszcze dodatkowo pomnożyć przez 1.5 sobotniej stawki).

Zespół grał koncerty w Australii przez ponad dwa miesiące i na sam koniec na kilka dni przed powrotem do Polski dał koncert w Brisbane.

Podczas występu przedstawili piosenki przedwojennej Warszawy jak i Lwowa, nawet nie wiedziałem wcześniej, że niektóre z piosenek, które znam są lwowskie. Po przerwie były piosenki wojenne, a wcześniej były przedstawione również tanga. Ogólnie przedstawili przekrój całego repertuaru. Na koniec jeszcze zagrali piosenkę o Australii, którą przygotowali po ostatnim pobycie w tym kraju.

Występ był podzielony na dwie części, a podczas przerwy można było kupić ciastko i kawę i w ten sposób dołożyć własną cegiełkę do pomocy zalanemu północnemu Queensland.

czwartek, 6 stycznia 2011

Lato w Australii

W tym roku lato jest niezbyt udane w Queensland. Od miesiąca leje, a zapowiadają jeszcze kilka kolejnych miesięcy deszczu. Nie dane mi było jeszcze w te lato wybrać się na plażę więc przy okazji, że byłem na Gold Coast poszedłem sobie na krótki jesienny spacer po plaży.

Dwie fotki z Gold Coast w styczniu 2011:



wtorek, 4 stycznia 2011

Tenis

Wczoraj zadzwonił do mnie Mirek, że ma jeden dodatkowy bilet na mecze na korcie głównym podczas turnieju Brisbane International. Jest to jeden z turniejów, które odbywają się na początku roku w Australii jako rozgrzewka przed Australian Open.

Przyjechaliśmy na 18 i najpierw obejrzeliśmy sobie mecz deblowy Andy Roddicka, by po nim szybko przeskoczyć na kort obok obejrzeć debla z Polakiem - Łukaszem Kubotem. Niestety obydwaj - Roddick i Kubot - przegrali swoje mecze.

Na korcie głównym najpierw obejrzeliśmy mecz mężczyzn - Soderling (zwycięzca turnieju) z Harrisonem. Po tym meczu miał się zacząć ciekawszy kobiet pomiędzy dwoma Australijkami - faworytką Stosur i Groth, w trakcie gry odkryłem, że Groth to Australijka od roku lub dwóch, a na prawdę jest Słowaczką więc od tej pory zacząłem dopingować słowiankę.

W turnieju debli grały Polki, akurat nie tego dnia, Jans i Rosolska, doszły one do finału turnieju. Wśród mężczyzn był wspomniany wcześniej Łukasz Kubot w deblu i singlu. Było też kilku zawodników z polskimi korzeniami (chyba): Peter Polansky (Kanada), Peter Luczak (Australia), Olivia Rogowska (Australia).

niedziela, 2 stycznia 2011

Nowy rok

Na weekend noworoczny pojechałem do znajomych do Melbourne. Kupując bilet lotniczy dostałem zaćmienia i zamiast na 8am kupiłem na 8pm tak więc czwartek spędziłem jeszcze w Brisbane, a w Melbourne zameldowałem się tuż przed północą. Zatrzymałem się u Agaty i Mariusza znajomych jeszcze z Polski.

Po miesięcznych deszczach w "Słonecznym Stanie" mogłem w końcu zobaczyć słońce. Na ostatni dzień roku zapowiadana była temperatura 40'C i było bardzo miło. Ta wysoka temperatura była dużo przyjemniejsza niż 25'C w Brisbane, wszystko przez wysoką wilgotność jaką mamy w Queensland. Znowu zacząłem rozmyślać o przeprowadzce :) ale w tej chwili z nową pracą na razie muszę poczekać.

Na imprezę sylwestrową zostaliśmy zaproszeni do znajomych moich gospodarzy. Zabawa zaczęła się dosyć wcześnie bo chyba już ok 17. Na miejscu była aż dwójka Australijczyków, nasza trójka i chyba ponad 10 Nowozelandczyków. Na początek była szybka nauka zasad krykieta i partyjka przed zmierzchem, na szczęście teraz Melbourne słońce zachodzi ok 8 więc zdążyliśmy chwilę pograć. Do picia były różne trunki, ale hitem wieczoru, a przynajmniej wśród Polonii było Mojito, dające orzeźwienie potrzebne w takiej temperaturze.

Nowy rok to już odpoczynek i drobne zakupy. W niedzielę poszedłem z Mariuszem połazić po mieście (niestety Agata musiała iść do pracy) i po południu miałem samolot powrotny. Co ciekawe do Melbourne leciałem 3.5 godziny a wracałem tylko 1.5 - oczywiście tylko na papierze :)

Następnym razem będę musiał przyjechać tutaj w zimę, żeby zobaczyć jak to jest w chłodniejszą pogodę w stolicy Victorii.