Już po raz trzeci wybrałem się do Byron Bay, miejscowości w Nowej Południowej Walii. Jest to popularne miejsce dla surferów, a także znajduje się tam latarnia morska i najbardziej wysunięty na wschód punkt Australii.
Ja, Michał, Justyna i Marcin wybraliśmy się tam pewnej soboty. Akurat miałem wolne w pracy więc z rana wynająłem samochód. Byron Bay znajduje się ok 160km na południe od Brisbane. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze na granicy stanowej i poszliśmy na plażę.
sobota, 31 października 2009
piątek, 30 października 2009
Nas 'low:fi' Australian Tour
Wreszcie wybrałem się na koncert w Australii, wybór padł na nowojorskiego rapera - Nasa. Koncert odbył się w klubie The Tivoli w Fortitude Valley. Supporty dobrze przygotowały do występu głównej gwiazdy. Nas razem z zespołem (a nie samym DJem) dali energiczny koncert.
Najpierw był L-Fresh aka The Lion
Później DJ Qbert
Następnie do DJ Qberta dołączył MC Supernatural
W końcu przed 23 zaczął się koncert NASa.
Najpierw był L-Fresh aka The Lion
Później DJ Qbert
Następnie do DJ Qberta dołączył MC Supernatural
W końcu przed 23 zaczął się koncert NASa.
niedziela, 25 października 2009
niedziela, 18 października 2009
Sydney
Po ostatnim egzaminie wieczorem mieliśmy (ja i Michał) wykupione bilety do Sydney. Nocleg mięliśmy o u koleżanek w Bondi Beach więc do oceanu daleko nie mięliśmy :)
W piątek rano najpierw musiałem pojechać do Konsulatu odebrać nowy paszport. Później pojechaliśmy do Centrum gdzie pokręciliśmy się jakiś czas i poszliśmy nad Darling Harbour. Wtedy odłączyła się od nas Kamila, która musiała iść do pracy. Razem z Michałem wybrałem się do Muzeum Morskiego, pozwiedzaliśmy okręty, porobiliśmy zdjęcia i udaliśmy się na lunch do knajpy, w której pracuje Czech poznany dzień wcześniej.
Kolejna atrakcja to było Akwarium, w którym porobiliśmy sobie zdjęcia z rekinami i innymi mieszkańcami mórz i oceanów.
Wieczorem jak już się zrobiło ciemno, po pracy dołączyła do nas Kamila. Po kilku piwkach i wspominaniu różnych historii ze studiów udaliśmy się do domu.
W sobotę pojechaliśmy pod Operę, gdzie zrobiliśmy całą masę zdjęć, wykupiliśmy sobie też wycieczkę z przewodnikiem wewnątrz Opery.
Z opery udaliśmy się na wieżę widokową, gdzie najbardziej nam się podobała wirtualna wycieczka po Australii.
Później wróciliśmy z powrotem pod Operę i wsiedliśmy na prom, żeby obejrzeć widok na Sydney z zatoki. Dopłynęliśmy do Watsons Bay, gdzie zrobiliśmy sobie spacer do latarni morskiej.
Na kolację pojechaliśmy do do czeskiej restauracji Hungry Czech przy Bondi Beach. Smaczne jedzenie i czeskie piwko :)
Ostatniego dnia rano znowu pojechaliśmy sobie do Centrum, zwiedziliśmy sobie Museum of Sydney (wyszliśmy zawiedzeni). Pospacerowaliśmy nad zatoką koło Harbour Bridge i wróciliśmy na plażę. Poleniuchowaliśmy sobie jakiś czas, zrobiliśmy piknik i trzeba było się zbierać na lotnisko. Na lotnisku spotkaliśmy jeszcze Słowaka, z którym chwilę porozmawialiśmy w oczekiwaniu na ostatni samolot tego dnia.
W piątek rano najpierw musiałem pojechać do Konsulatu odebrać nowy paszport. Później pojechaliśmy do Centrum gdzie pokręciliśmy się jakiś czas i poszliśmy nad Darling Harbour. Wtedy odłączyła się od nas Kamila, która musiała iść do pracy. Razem z Michałem wybrałem się do Muzeum Morskiego, pozwiedzaliśmy okręty, porobiliśmy zdjęcia i udaliśmy się na lunch do knajpy, w której pracuje Czech poznany dzień wcześniej.
Kolejna atrakcja to było Akwarium, w którym porobiliśmy sobie zdjęcia z rekinami i innymi mieszkańcami mórz i oceanów.
Wieczorem jak już się zrobiło ciemno, po pracy dołączyła do nas Kamila. Po kilku piwkach i wspominaniu różnych historii ze studiów udaliśmy się do domu.
W sobotę pojechaliśmy pod Operę, gdzie zrobiliśmy całą masę zdjęć, wykupiliśmy sobie też wycieczkę z przewodnikiem wewnątrz Opery.
Z opery udaliśmy się na wieżę widokową, gdzie najbardziej nam się podobała wirtualna wycieczka po Australii.
Później wróciliśmy z powrotem pod Operę i wsiedliśmy na prom, żeby obejrzeć widok na Sydney z zatoki. Dopłynęliśmy do Watsons Bay, gdzie zrobiliśmy sobie spacer do latarni morskiej.
Na kolację pojechaliśmy do do czeskiej restauracji Hungry Czech przy Bondi Beach. Smaczne jedzenie i czeskie piwko :)
Ostatniego dnia rano znowu pojechaliśmy sobie do Centrum, zwiedziliśmy sobie Museum of Sydney (wyszliśmy zawiedzeni). Pospacerowaliśmy nad zatoką koło Harbour Bridge i wróciliśmy na plażę. Poleniuchowaliśmy sobie jakiś czas, zrobiliśmy piknik i trzeba było się zbierać na lotnisko. Na lotnisku spotkaliśmy jeszcze Słowaka, z którym chwilę porozmawialiśmy w oczekiwaniu na ostatni samolot tego dnia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)