Wczoraj w pracy zapytali się mnie czy chciałbym przyjść na kilka godzin do pracy w sobotę, zgodziłem się - podwójna stawka, ale zapowiedziałem, że przyjadę na rowerze. Wyjechałem o tej samej godzinie co w tygodniu, gdy jadę samochodem tj o 5.30 i na miejscu byłem o 6.30. Trasę zrobiłem prawie taką samą jak ostatnio. z tym, że w drodze powrotnej zatrzymałem się na grę w piłkę nożną w Victoria Park. Jako, że nie lubię się spóźniać, a Latynosi są zawsze spóźnieni miałem prawie godzinę odpoczynku przed rozpoczęciem gry.
Po 50 kilometrach na rowerze i prawie 3 godzinach gry w piłkę z Kolumbijczykami ledwo żyłem więc zrobiłem sobie jeszcze postój na plaży i dla relaksu wskoczyłem do wody.
Na zakończenie miło spędzonej soboty napiłem się jeszcze piwka ze współlokatorem :)
2 komentarze:
No czesc,
Ale tam u was plasko! Ja do pracy jezdze niby jedyne 11-12km, ale to jakbym po gorach jezdzil lol.
Przy okazji - fajny jowej. Moglzesbys opisac co tam masz przykrecone to swojej ramy ;) (jezeli gdzies to juz bylo, to nie bij, tylko tlumacz :D)
Pozdrowka
Są też bardziej górzyste miejsca, ja akurat mam pracę nad rzeką to trasa trzyma jej poziom.
Do ramy mam przymocowany tylko bidon, do tego jeszcze światła i licznik, ale to już nie na ramie.
Prześlij komentarz