Weekend zacząłem od koncertu Link Park. Po pracy pojechałem prosto do Daisy Hill, gdzie zamieniłem się z Mirkiem samochodami, zabrałem Monikę i pojechałem z powrotem na północ Brisbane do Brisbane Entertainment Centre na koncert. Podobało mi się, ale mam nauczkę, aby nie brać miejsc siedzących na koncert rockowy. Nie wiedziałem jak się zachować, gdy ciało chciało skakać, a wszyscy dookoła grzecznie siedzieli.
Odkąd mam ute'a (?) pomagam znajomym w przeprowadzkach/przewożeniu rzeczy i tak było tym razem, w sobotę rano pomogłem Mirkowi poprzewozić paczki z jednego magazynu do drugiego, szybo obróciliśmy z kartonami - na szczęście udało nam się skończyć przed deszczem.
Na 10 pojechałem z Moniką zawieźć Zuzię na zajęcia baletu, wybrała sobie kiedyś obok zajęć tenisa. A w południe mięliśmy jechać całą czwórką pograć właśnie w tenisa, ale niestety deszcz nie pozwolił nam na to więc zamiast biegać za piłką zrobiliśmy... barbecue :)
Tenis musiał być więc Zuzia włączyła go na Nintendo Wii i dała mi lekcję gry.
Wieczorem wróciłem do domu, przyszedł Leonardo z piwami i skończyło się na rozegraniu kilka meczów Polska vs Kolumbia na PS2. Na początku wykorzystywał mój brak doświadczenia, ale później kilka ładnych bramek udało mi się strzelić :) Muszę podszkolić się w te gry, żebym aż tak nie przegrywał, chociaż wolę grać na prawdziwej zielonej trawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz