niedziela, 30 października 2011
Rowerem w okolice Main Range
Po 6 dniach pracy w niedziele miałem wolne, tzn prawie, bo musiałem otworzyć podwykonawcy warsztat o 6 rano. Z Piotrkiem zaplanowaliśmy, że w niedzielę pojedziemy w okolice pasma górskiego Main Range, położonego 85 km na południowy-zachód od Brisbane. Wybraliśmy się tam w lipcu, ale niestety nie dane nam było przejechać zaplanowanej trasy.
Tym razem po wczesnej pobudce wszystko wyglądało, że nam się uda. Niestety kontuzja pleców Pedrosa, spowodowała skrócenie trasy. W sumie przejechaliśmy tylko 42 z planowanych 100km. Samochód zaparkowaliśmy jak poprzednio w Warill View, skąd pojechaliśmy w kierunku Harrisville. Średnią utrzymaliśmy w granicach 20km/h i ok 10:30 byliśmy spowrotem koło samochodu.
Nie udało się przejechać całej planowanej trasy więc gdy wróciliśmy do domu przebrałem się i poszedłem pobiegać nad rzeką. Do tej pory biegałem tylko ok godziny 20-tej więc zapomniałem o tłumach robiących sobie piknik nad rzeką. Dobiegłem do Goodwill Bridge, którym przekroczyłem rzekę i wróciłem drugim brzegiem. Na swoja stronę przebiegłem przez Kurilpa Bridge.
Gdy byłem już na West Endzie, trafiłem na piknik charytatywny, gdzie widziałem wiele kaczek. Od razu przypomniałem sobie, że od kilku tygodni (pierwszy raz zobaczyłem w polski wieczór wyborczy) na środku rzeki pływała sporych rozmiarów kaczka. Dzisiaj jako główna atrakcja pikniku, odbył się wyścig modeli motorówek z kaczkami za sterami.
Pokonując 42 km na rowerze i 12 km biegu pomyślałem, muszę wybrać się na basen, potrenować pływanie i może któregoś dnia spróbuję sił w triathlonie. Olimpijski dystans - 1.5 km pływanie + 40 km rower + 10 km bieg. Z pływaniem będzie najgorzej więc mogę spróbować inny dystans.
Wieczorem Pedro przygotował kolację, nie doczekaliśmy się na nasze współlokatorki więc mięliśmy kolację we dwóch na tarasie :)
niedziela, 23 października 2011
Rowerem po Tamborine Mtns
Po 13 dniach dzisiaj miałem dzień wolny od pracy. Z Piotrkiem już wcześniej mieliśmy plan, żeby pojechać rowerami na Mt Tamborine.
Pobudka o 7, a o 8:30 siedzieliśmy już w pociągu na Gold Coast. W Coomera, zjedliśmy śniadanie i o 10 wyruszyliśmy w kierunku gór. Początek trasy jest łagodny, dopiero po kilkunastu kilometrach zaczął się podjazd. Na szczęście nie było tak ciężko i wjechaliśmy bez schodzenia z rowerów i podprowadzania ich pod górkę.
Na szczycie przejechaliśmy tempem spacerowym przez Gallerie Walk w Eagle Heights, gdze znajduje się wiele galerii, restauracji, ale naszym celem było The Polish Place, czyli polska restauracja, w której jest również możliwość wynajęcia pokoju. My zdecydowaliśmy się jedynie na posiłek - pierogi i piwko.
Powrót to zjazd, jednak również z kilkoma podjazdami, do Nerang gdzie złapaliśmy pociąg powrotny do Brisbane.
niedziela, 9 października 2011
Rajd Brisbane Gold Coast
Jak co roku, na początku października odbywa się charytatywny rajd rowerowy z Brisbane do Gold Coast. Przed moim wyjazdem umówiłem się z Piotrkiem, że bierzemy w nim udział. W tym roku znalazło się 8000 chętnych na przejechanie 100km na rowerze.
Nie przestawiłem się jeszcze do końca do australijskiej strefy czasowej, ale udało się wstać w niedzielę o 5 rano, szybkie śniadanie, przygotowanie się do jazdy i o 6 byliśmy już na rowerach. Trasa okazała się być taką samą jak w zeszłym roku.
Na metę dojechałem o 12 - Piotrek czekał już kilkanaście minut - po czym razem udaliśmy się na odpoczynek w cieniu drzew.
Po krótkiej drzemce ruszyliśmy do Broadbeach, gdzie umówiliśmy się z koleżankami na obiad. Po chwili byliśmy na plaży, gdzie posiedzieliśmy chwilę regenerując siły.
Trzeba było się zbierać do domu więc pojechaliśmy do stacji kolejowej i pociągiem wróciliśmy już do Brisbane. W domu nie mięliśmy za dużo czasu, gdyż musieliśmy wyrobić się jeszcze na wybory.
poniedziałek, 3 października 2011
PL - Powrót do Australii
Miesiąc wakacji bardzo szybko minął - wypełniony atrakcjami. Tylko przyleciałem do Polski i już po chwili byłem w pociągu do Krakowa, skąd wyruszała nasza wyprawa na Krym. 10 dni na Ukrainie minęło bardzo szybko i z powrotem byłem w Warszawie.
Tutaj raptem niecałe dwa tygodnie spędziłem na spotkaniach z Rodziną i znajomymi, chociaż z wieloma nie udało mi się niestety spotkać. Krótka przejażdżka rowerowa po Górach Świętokrzyskich i trzeba było się szykować do lotu powrotnego do Australii. Udało się jeszcze wybrać na mecz Legii. Atrakcji byłoby jeszcze więcej, gdyby czasu było więcej. Może następnym razem przyjadę na dłużej.
sobota, 1 października 2011
PL - Ognisko na koniec
Na koniec, krótkiego pobytu w Polsce zorganizowałem ognisko. Impreza bardzo udana, spotkałem się ze znajomymi. Było tak fajnie, że nie chciałem nawet myśleć o powrocie do Australii :)
Przed ogniskiem wrzuciłem piwa do stawu, żeby utrzymać w miarę odpowiednią temperaturę, jedna zgrzewka wypłynęła jednak na środek więc musiałem przeprowadzić akcję ratunkową :)
Póki było widno imprezka rozkręcała się powoli.
Ale z biegiem czasu humory były co raz lepsze :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)