poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Na rowerze do Cabbage Tree Point

Żeby kontynuować aktywnie przerwę od pracy w poniedziałek wybraliśmy się na wycieczkę rowerową.

Rano wrzuciliśmy rowery na pakę i pojechaliśmy do Beenleigh, gdzie koło stacji kolejowej zaparkowaliśmy samochód. Postanowiliśmy sprawdzić tereny pomiędzy Beenleigh, a południowym krańcem zatoki Moreton. Pamiętałem z poprzedniego rajdu Brisbane to the Gold Coast, że w tych okolicach są uprawy trzciny cukrowej.


Po drodze minęliśmy punkt, gdzie co 2 tygodnie zatrzymuje się mobilna biblioteka - ciekawe rozwiązanie, zwłaszcza, że okolica faktycznie nie obfitowała w jakiekolwiek atrakcje kulturalno- rozrywkowe.


Pogoda była przepiękna i jazda rekreacyjna, jedynie czasem pod wiatr. Pierwszy postój na małe co-nieco zrobiliśmy nad rzeką Logan, po przejechaniu 16 kilometrów.



Kolejna dłuższa przerwa była w Cabbage Tree Point, gdzie kupiliśmy rybkę w lokalnym fish&chips. Po obiedzie zafundowaliśmy sobie kawkę i poleżeliśmy chwilę nad trawie nad wodą.





Potem szybki rzut oka na mapę i postanowiliśmy, że pojedziemy na południe i tam złapiemy pociąg do Beenleigh.


Po 20 kilometrach jazdy od ostatniego postoju dotarliśmy do stacji w Ormeau, gdzie złapaliśmy pociąg jadący w kierunku Brisbane.



Bike route 1503976 - powered by Bikemap 

niedziela, 8 kwietnia 2012

Wielkanoc

Niedzielę wielkanocną spędziliśmy rodzinnie.

Rano pojechaliśmy do polskiego kościoła w Bowen Hills, gdzie spotkaliśmy się z Moniką, Mirkiem i Zuzią. Stamtąd razem pojechaliśmy do nas na śniadanie wielkanocne. Była to ich pierwsza wizyta w naszym mieszkaniu.



Po świątecznym śniadaniu wyszliśmy na świeże powietrze, gdzie Zuzia na korcie dała nam lekcję tenisa. Było ciężko, nie dziwię się, że ma tak dobre wyniki w turniejach. Po chwili Marta z Monika złapały za rakiety, żeby pokazać jak się gra :)





A po tenisie schłodziliśmy się jeszcze w basenie :)      


sobota, 7 kwietnia 2012

Wielkanoc na Gold Coast

Przerwę wielkanocną zaczęliśmy od piątkowego polskiego barbecue na Gold Coast. Dorośli czas spędzilili na rozmowach, a dzieci na szukaniu wielkanocnego zajączka, oprócz niego znalazły też małe niebieskie kraby.




A w sobotę wybraliśmy się do Currumbin Wildlife Sanctuary. Na początek poszliśmy zrobić sobie zdjęcia z koalą, odwiedziliśmy kangury, a na koniec chcieliśmy przywitać się z diabłem tasmańskim, ale  niestety gdzieś się schował. Po drodze zobaczyliśmy też dingo i wombata.











Znajduje się tam również park linowy, przeszliśmy przez część trasy i poszliśmy obejrzeć pokaz tańca aborygenów.


Na koniec zjedliśmy kolację w Surf Clubie z widokiem na ocean.