poniedziałek, 27 kwietnia 2009

"Becoming Queensland"

Dzisiaj dostałem newsletter ze stanowej biblioteki.

Na ich stronie znajduję się aktualnie wirtualna wystawa przedstawiająca pierwsze 50 lat stanu Queensland, który w tym roku obchodzi 150-lecie.


Becoming Queensland,a virtual exhibition looking at our state's first 50 years, through stories about the people, places, institutions and lifestyles that have made it so special.


Link do wystawy -> LINK

niedziela, 26 kwietnia 2009

(R) Gold Creek Reservoir

Dzisiaj wybrałem się z dwoma kumplami Piotrkiem i Jacksonem to lasu. Naszym celem był zbiornik wodny znajdujący się w Brisbane Forest Park, niestety nie dało rady podjechać pod sam zalew.

Najpierw spotkałem się z Kolumbijczykiem niedaleko mojego domu. Pierwszy postój na śniadanie zrobiliśmy sobie na cotygodniowym "bazarku" z żywnością niemodyfikowaną genetycznie (ogólnie to nie tak łatwo tu taką znaleźć).

Kolejny postój to już u Piotrka w domu i stamtąd pojechaliśmy już we trójkę prosto do lasu. Niestety nie jest to mazowiecki las więc nasza kondycja zmuszała nas często na podprowadzanie rowerów pod górę. W sumie w lesie przejechaliśmy ok 13 km.

Powrót zrobiliśmy sobie już asfaltem do Indooroopilly gdzie złapaliśmy pociąg.

Dane wyjazdu:
51.82 km
(13.00 km teren)
04:15 h
12.19 km/h



Pokaż 2009.04.25-Brisbane_Forest na większej mapie





niedziela, 12 kwietnia 2009

Easter Party

Japońsko-polsko-szwedzko-kolumbijska impreza z okazji długiego weekendu.



Wielkanoc

W tym roku Wielkanoc spędziłem bardziej tradycyjnie niż w zeszłym (bbq na plaży).

Najpierw w sobotę byłem w polskim kościele ze święconką, a później pojechałem do Mirka, Moniki i Zuzi.

W niedzielę rano zjedliśmy wielkanocne śniadanie.

Tego mi brakowało w zeszłym roku. Święta na plaży minęły wtedy niezauważone, jak zwykły długi weekend czyli po australijsku.

piątek, 3 kwietnia 2009

Salsa na West End

W piątek wybrałem się z kolumbijskimi znajomymi na imprezkę na West End.

Jak się później okazało świętowali oni swój pierwszy rok w Australii.

Poszliśmy do klubu Uber. Najpierw piliśmy sobie piwka przy rytmach hip-hopu, a o 22 przenieśliśmy się do drugiej, właśnie otwartej sali z salsą.

Na początku parkiet był pusty, ale po chwili nieśmiało wchodziły kolejne pary i imprezka rozkręciła się na dobre. Muzyka była 'na żywo' grana przez zespół, jedynie w przerwach na odpoczynek grał DJ.

Dowiedziałem się, że w Polskim Klubie też są imprezy z muzyką latynoamerykańską.