wtorek, 29 marca 2011

Miasto nocą

12h w pracy to już normalka więc czasem postanawiamy wykrzesać z Piotrkiem dodatkowe siły i pojechać gdzieś na rowerze.




poniedziałek, 21 marca 2011

Zakupy rowerowe

Po powrocie z pracy do domu przed drzwiami mojego pokoju znajdowała się spora paczka. Od razu z Piotrkiem wiedzieliśmy co się w niej znajduje - nasze zamówienie rowerowe z Anglii. Szkoda tylko, że paczka nie dotarła 2 dni wcześniej przed Mt Coot-tha Challenge.

W paczce najważniejsze były buty i pedały SPD, trochę się pomęczyliśmy, żeby je wymienić w naszych rowerach. Oprócz tego spodenki, rękawiczki, okulary, torba pod siodełko, plecak itp.

Jak udało nam się wszystko zamontować wybraliśmy się na jazdę testową. Na początku mięliśmy problemy z wpięciem się, ale po kilku próbach wychodziło nam to już całkiem dobrze. Trasę zrobiliśmy krótką, ale urozmaiconą, żeby spróbować podjazd, zjazd i płaski odcinek.

niedziela, 20 marca 2011

Mt Coot-tha Challenge 2011

Co roku w marcu odbywa się "Bike Week" podczas, którego są organizowane różne spotkania, przejażdżki. Jednak wszyscy czekają na Mt Coot-tha Challenge czyli 80km trasa dookoła Brisbane, z podjazdem na najwyższy punkt w mieście. W tym roku było kilka opcji do wyboru, jeśli ktoś nie był gotowy na podjazd: Great Brisbane Bike Ride (30 lub 45km), Taste of Tunnel (20km), Family Fun Ride (12km). Organizatorzy tych charytatywnych wydarzeń zawsze przypominają, że to nie są wyścigi tylko przejażdżki.



Nasza trasa prowadziła przez najniższy punkt w mieście w 4.8 km tunelu pod rzeką (60m ppm) i szczyt Mt Coot-tha (287m npm).

Rajd zaczął się na South Bank, wyruszyliśmy ok 6:30 i po chwili wjechaliśmy do tunelu, po drugiej stronie rzeki wskoczyliśmy na Inner City Bypass, normalnie zamkniętą dla rowerów obwodnicę (tak jak tunel). Po ok 20km zaczął się podjazd na Mt Coot-tha, podczas, którego był mierzony czas. W tym momencie zaczął też na dobre padać deszcz, który wcześniej był jedynie mżawką. W poprzednich latach ok 2.5km 9% podjazd najszybszym zajął 2010 00:06:58, 2009 00:07:09, 2008 00:07:38, jak widać wjazd zajmuje co raz mniej czasu.


Zjeżdżając z góry z prędkością ok 40-50 km/h nic nie widzieliśmy, gdyż woda spod kół wpadała prosto w oczy. Po zjeździe czekało nas kolejne 60km, tym razem bardziej płaskie głównie wzdłuż rzeki. Po drodze mieliśmy 3 postoje z różnymi batonami energetycznymi i owocami, kranami z wodą i małymi serwisami rowerowymi.


Po rajdzie wskoczyliśmy do kumpla do "The Three Monkeys", gdzie zaserwował na lasagne na odzyskanie sił.



Trasa rowerowa 861174 - powered by Bikemap 

niedziela, 13 marca 2011

Brisbane Broncos / Brisbane Roar

We wtorek wygrałem bilety na piątkowy mecz Brisbane Broncos - North Queensland Cowboys; mecz rozpoczynający nowy sezon National Rugby League.

W piatek pracowaliśmy krótko, tylko 10 godzin i już po 4-tej byliśmy w domu. Szybki posiłek i wyruszyliśmy w kierunku stadionu. Tego dnia na stadion przyszło 45,000 ludzi, a nam się bilety trafiły wśród kibiców gości.

Obejrzeliśmy mecz, napiliśmy się piwka i za bardzo się nie przejęliśmy porażką naszej lokalnej drużyny.

Za to w niedzielę piłkarze Brisbane Roar zakończyli sezon zdobywając mistrzostwo Australii. Jest to ich pierwsze zwycięstwo w 6-letniej historii ligi zawodowej.W 1996 roku australijska federacja piłkarska zdecydowała o stworzeniu ligi zawodowej i wtedy powstały nowe kluby, na fundamentach starych amatorskich klubów piłkarskich.

Obydwie te drużyny - Broncos i Roar grają na tym samym stadionie, z tym, że piłkę nożną grają tu w lato, a w rugby league w zimę. Podobna sytuacja jest z Brisbane Lions (futbol australijski) i Queensland Bulls (krykiet), które również dzielą się jednym stadionem - The Gabba.

sobota, 12 marca 2011

Z Brisbane do Gold Coast

Na dzisiaj zaplanowaliśmy dłuższą wycieczkę na Gold Coast. Już kilka razy przemierzałem tę trasę, ale tym razem pojechałem z Piotrkiem.

Wczorajsze wyjście na piwko się troszkę przedłużyło więc dzisiaj wstaliśmy trochę później. Z domu wyjechaliśmy o 7 i ruszyliśmy w kierunku trasy rowerowej prowadzącej wzdłuż autostrady. Myślałem, że jest już skończony brakujący odcinek łączący Brisbane z Gold Coast, ale niestety są pewne opóźnienia i w Logan musieliśmy poszukać alternatywy.



Queensland to jedyny stan w Australii, w którym nie można jeździć rowerem po autostradach.



W Daisy Hill, po 30km zrobiliśmy sobie postój na śniadanie. Szybka kanapka z Subway i mogliśmy jechać dalej. Od Beenleigh trasa prowadzi drogami serwisowymi autostrady.


W pewnym momencie zobaczyliśmy szyld "Continental Deli" i jako smakosze giętej musieliśmy sprawdzić asortyment sklepu. Przy okazji trafiliśmy tam na "Porsche Breakfast".


Wraz z kolejnymi kilometrami słońce dawało się coraz bardziej we znaki i musieliśmy zrobić sobie odpoczynek nad kanałkiem przy lokalnym bazarku na początku Gold Coast.

Później wjechaliśmy nad ocean. Dojechaliśmy do Surfers Paradise, gdzie trafiliśmy na występ azjatyckiego zespołu, przy okazji wzięliśmy mapki rowerowe Gold Coast z informacji turystycznej.



Na obiad zatrzymaliśmy się w dzielnicy Broadbeach, gdzie miałem okazję kiedyś mieszkać. Po zregenerowaniu sił pojechaliśmy do stacji kolejowej w Nerang, gdzie złapaliśmy pociąg powrotny do Brisbane.


Trasa rowerowa 850508 - powered by Bikemap 

środa, 9 marca 2011

Trzej muszkieterowie z West Endu

Adam - trzeci współlokator zakupił w końcu rower więc pomimo 12 godzin w pracy postanowiliśmy pokazać mu okolice jakiej nie mógł poznać na pieszo czy autobusem.

Zatrzymaliśmy się na zdjęcie grupowe z panoramą miasta w tle. Zrobiliśmy sobie też postoje przy Uniwersytecie, żeby popatrzeć na mecz piłki nożnej i po chwili innej grupy grającej w netball.

poniedziałek, 7 marca 2011

Do kina na urodziny

Po kolejnym dniu w pracy wieczorem czekały mnie 59-te urodziny mojej szefowej z restauracji. Wynajęła salę kinową W Portside Dendy Cinema, wybrała film niespodziankę, a wcześniej wszyscy goście zebrali się w holu na drobną przekąskę przygotowaną przez jej restaurację.

Na miejscu spotkałem kilku znajomych z czasów pracy w restauracji. Po kilku drinkach wszyscy przenieśliśmy się do sali kinowej, a na ekranie rozpoczął się film "Burlesque". Dziewczynom podobał się cały film, a chłopakom najbardziej tancerki :)

Po filmie trafiliśmy jeszcze do restauracji, ja z racji tego, że czekała mnie pobudka o 5 rano, napiłem się tylko kawy i złapałem City Cata (niestety nie zatrzymuje się jeszcze na West Endzie). Spacerkiem z South Bank przez West End zatrzymałem się jeszcze w kultowych "The Three Monkeys" i poczekałem na koniec zmiany Adama.

sobota, 5 marca 2011

Mt Gravatt i Polski Klub

Na sobotę mieliśmy napięty grafik, ale rano postanowiliśmy się gdzieś przejechać. Przy kawie zdecydowaliśmy, że pojedziemy na Mt Gravatt.

W pierwszą stronę jechaliśmy ścieżką rowerową wzdłuż autostrady. Na Mt Gravatt czekał nas 2-kilometrowy podjazd, ale łagodniejszy niż na Mt Coot-Tha.



Na szczycie zrobiliśmy sobie sesję zdjęciową. Po sprawdzeniu czasu zdecydowaliśmy o zmianie trasy powrotnej. Wróciliśmy najkrótsza drogą, na szczęście na Logan Rd jest szerokie pobocze więc było w miarę bezpiecznie.


Trasa rowerowa 841437 - powered by Bikemap 


Po rowerach szybko wskoczyliśmy do samochodu i pojechaliśmy do IKEI na zakupy. Ja kupiłem sobie półkę na książki, a Piotrek brakujące biurko i krzesło. Obawialiśmy się, że będzie lało, ale tylko trochę pokropiło i meblom na pace nic się nie stało.

Na wieczór mięliśmy zaplanowane wyjście do Polskiego Klubu ze znajomymi. Najpierw jednak mieliśmy się spotkać u nas, dojechał tylko Daniel. Piotrek od przyjazdu zachwalał Żubrówkę Białą i dzisiaj mięliśmy okazję ją spróbować. Do Polskiego Klubu poszliśmy ok 9-tej, a w domu byliśmy z powrotem już około północy.