piątek, 29 stycznia 2010

Wreszcie jest rower

W listopadzie kupiłem sobie rower od znajomego w Polsce i niestety, źle go wysłał tzn statkiem zamiast samolotem. Na szczęście po 80 dniach dotarł do mojego domu. Na szczęście, gdyż zapomniał również wpisać nr domu, adres był niepełny i na poczcie do paczki przyklejono już naklejkę zwrotną. Na szczęście Pan listonosz postanowił zrobić śledztwo i odnaleźć tajemniczego Polaka czekającego na rower. Tak się dobrze złożyło, że od razu pierwszego dnia mnie znalazł.

A rower całkiem fajny, Specialised Rockhopper Expert, jeden z lepszych w swojej klasie. Teraz będę mógł jeszcze więcej jeździć.

Na starym rowerze w sumie zrobiłem ponad 4000km więc całkiem sporo. W tym roku przejechałem już 500km więc planowane 5000km powinno udać się pokonać.

Już sobie zaplanowałem kilka dłuższych tras po Brisbane i zaczynam rozglądać się za jakimiś poza miastem.



__________
Wpis dodany 6 lutego 2010

wtorek, 26 stycznia 2010

Australia Day

W tym roku nie świętowałem Dnia Australii. Rano wróciłem na rowerze z Daisy Hill i wziąłem się za naukę do egzaminów, nie mogę doczekać się kiedy skończą mi się te studia. Ale jeszcze tylko jeden semestr i koniec :)

Wieczorem poszedłem jedynie na South Bank na pokaz sztucznych ogni.

Kiedyś będę musiał się w końcu wybrać na coroczny wyścig karaluchów w Story Bridge Hotel, widzę, że to są mistrzostwa świata więc poziom musi być wysoki :)



__________
Wpis dodany 6 lutego 2010

poniedziałek, 25 stycznia 2010

Na rowerze do RSL i Daisy Hill

W końcu zdecydowałem się pojechać na rowerze do RSL Sunnybank. Ścieżka rowerowa prowadzi wzdłuż autostrady lecącej na Gold Coast. W pewnym momencie trzeba odbić do lasu w Nathan, gdzie znajduje się kampus Griffith University, dalej było już ulicami.

Po pracy pojechałem dalej na południe do znajomych mieszkających w Daisy Hill. Najpierw wróciłem do autostrady, a później musiałem wskoczyć już na ruchliwą drogę Logan Rd. Nie lubię jeździć ulicami, gdzie jest ograniczenie do 80 km/h, nie czuję się tam bezpiecznie.

Na miejscu pomogłem trochę Monice i Mirkowi z naklejkami, uzbierało im się trochę zamówień przez weekend. Pograłem tez chwilkę z Zuzią na Nintendo Wii, teraz jej ulubiona gra to Super Mario Bros więc musiałem pozbierać trochę monet :)






Bike route 382547 - powered by Bikemap 


__________
Wpis dodany 5 lutego 2010

piątek, 15 stycznia 2010

Trochę zimy w środku lata

W Święta ze znajomymi doszliśmy do wniosku, że grudzień/styczeń to zima więc musi być zimno. I tak postanowiliśmy pójść na łyżwy. Wolny termin udało mi się znaleźć dopiero w piątek 15 stycznia.

Pojechaliśmy rano (przed moją pracą) do Iceworld w Acacia Ridge, jest też drugi Iceworld na północy Brisbane w Boondall.

Jazdy na łyżwach nie zapomina się jak jazdy na rowerze więc pomimo kilkuletniej przerwy jeździło mi się przyjemnie :) Zuzia za to była pierwszy raz na lodzie i nie wiedziała na początku co się dzieje, ale z czasem szło jej coraz lepiej.

Będę musiał się tam jeszcze wybrać, chociażby dla ochłody, gdy na zewnątrz jest 30'C.




__________
Wpis dodany 5 lutego 2010

wtorek, 12 stycznia 2010

Brisbane International 2010

W zeszłym tygodniu odbył się międzynarodowy turniej tenisowy, w środę po pracy wybrałem się tam na rowerze. Była to druga edycja turnieju, należy on do grupy turniejów odbywających się przed Australian Open (inne są w Perth, Sydney).
Ceny biletów są zróżnicowane, na kort główny kosztowały od kilkudziesięciu dolarów do ponad stu na finał, można było też kupić całodniową wejściówkę na korty boczne za $9.90 więc nie wygórowana cena.

Niestety nie było żadnych Polaków, tzn najbardziej polscy byli Peter Luczak (Australia), Alicia Molik (Australia) i Aleksandra Wozniak (Kanada).

Turniej mężczyzn wygrał Andy Roddick, a kobiet Kim Clijsters.




__________
Wpis dodany 5 lutego 2010

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Na rowerze do Sandgate

Po pracy postanowiłem pojechać do znajomych do Sandgate (dzielnicy na północy Brisbane). Prowadzi tam przyjemna ścieżka rowerowa wzdłuż rzeki, przez różne parki i na końcu nad oceanem. Po 7 godzinach pracy nawet dobrze mi się jechało. Mając czas podjechałem jeszcze nad ocean w Nudgee Beach, ale nie było tam plaży, tylko błoto na brzegu więc żadna atrakcja.

Jak to zwykle bywa w Sandgate, znowu zostałem u znajomych na noc. Położyliśmy się spać ok 2, a musiałem wstać o 5, żeby wrócić do domu. Krótki sen i kilka browarków wpłynęły na formę. Dodatkowo po 30km rozwalił mi się łańcuch. Po chwili wypatrzyłem sklep rowerowy, który niestety w poniedziałki jest zamknięty. Musiałem podejść 3 km do stacji kolejowej i nielegalnie pojechać pociągiem z rowerem (w Brisbane nie można przewozić roweru pociągiem w godzinach szczytu, rano w kierunku miasta, po południu w przeciwnym).

Na szczęście wyrobiłem się do pracy :)

Dzień 1 - 52.25km / 2:29h / 21.04 km/h
Dzień 2 - 29.93km / 1:35h / 18.90 km/h











__________
Wpis dodany 2 lutego 2010

środa, 6 stycznia 2010

Prace zaliczeniowe na studiach

Na początek roku miałem do napisania dwie prace zaliczeniowe. Jedną z audytu, a drugą z teorii rachunkowości. W Święta ciężko się było zabrać więc napisałem je obie w 2 dni. Było trochę stresu, ale dzięki temu trochę przyspieszyłem i się wyrobiłem, a ostatecznie dostałem całkiem dobre oceny.

Do audytu musiałem poczytać o skandalach finansowych w wielkich koncernach. W Australii wielki wpływ na zmiany w rachunkowości i audycie miał upadek firmy ubezpieczeniowej HIH Insurance. W skrócie, firma ta była drugim największym towarzystwem ubezpieczeniowym w Australii, gdy 15 marca 2001 została wprowadzona w stan likwidacji. Upadek tej firmy uważa się za największy w Australii. Starty wyniosły ok 5.3 miliarda dolarów australijskich. Dochodzenie przez Komisję Królewską doprowadziło do skazania na kary więzienia i wysokie grzywny członków zarządu HIH Insurance.

__________
Wpis dodany 2 lutego 2010

piątek, 1 stycznia 2010

Sylwester i Nowy Rok

Na Sylwka wybrałem się do znajomego do Sandgate. Niestety tak się złożyło, że pracował do 22. Przyjechałem do niego do pracy, poczekałem na niego i ok 23 byliśmy u niego w domu.

O północy złożyliśmy sobie wszyscy życzenia i ok 2 imprezka się skończyła. Kumpel zaczynał pracę 1 stycznia o 6 rano więc miał wytłumaczenie. Ogólnie sylwester bez historii.

Rano wstałem rześki jak jeszcze nigdy pierwszego stycznia :) Czekając na Pawła dla ochłody pokąpałem się w basenie sącząc piwko, później jakieś filmy i popołudniu zabrałem się do domu.

__________
Wpis dodany 2 lutego 2010