Po miesiącu pobytu w Polsce nastąpił czas powrotu.
Było trochę za krótko, może 2 miesiące byłyby w sam raz. Najważniejszym punktem pobytu był ślub Brata, który przekonał mnie, że jednak też chciałbym mieć takie wesele.
Później pojechałem na tydzień do lasu, czyli jeździłem sobie z kumplem po Roztoczu. Gdy wróciłem miałem kilka dni na spotkania ze znajomymi i znowu pojechałem z rowerem. Tym razem byłem z Tatą nad morzem i wypadł super weekend. Na koniec spotkania z Rodziną i trzeba było się pakować.
W sumie w Polsce przejechałem 810 km na rowerze, muszę podtrzymać dobry wynik w Australii :)
niedziela, 31 sierpnia 2008
wtorek, 26 sierpnia 2008
PL - Gdańsk, Hel, Łeba
Po kilka dniach pobytu w domu (prawie, bo głównie czas spędziłem na spotkaniach ze znajomymi) pojechałem z Tatą nad Bałtyk, żeby pojeździć sobie na rowerze. Ta wycieczka nie była planowana w Australii, wyszła spontanicznie w Polsce.
W piątek pojechaliśmy pociągiem do Gdańska, tam spędziliśmy jedną noc i w niedzielę rano we trójkę (razem z koleżanką z Gdańska) popłynęliśmy promem na Hel. Sobotni poranek był deszczowy, ale skoro już trochę czasu nam zabrało więc nie poddaliśmy się. Przestało padać jak dojechaliśmy do Juraty i weszliśmy na molo.
Dalej pojechaliśmy przez Władysławowo i w Chłapowie wybraliśmy się na plażę. Pierwszą noc spędziliśmy w Zamku w Krokowej, do czego nas po trosze zmusiła wielka ulewa.
W niedzielę rano pojechaliśmy przez Dębki, Białogórę i w Lubiatowie znowu wjechaliśmy na plażę. Była tak ubita, że kilka kilometrów udało nam się przejechać bez problemu. Wykąpałem się w morzu (nie był innej opcji, skoro już tam byłem), ciężko było. Właściwie to oprócz symbolicznej kąpieli to innych plusów nie znalazłem (woda cczysta nie jest, a temp to chyba ok 17'C). Dalej pojechaliśmy pomiędzy morzem a Jeziorem Sarbsko i popołudniu dojechaliśmy do Łeby gdzie znaleźliśmy kwaterę.
Ostatniego dnia pojechaliśmy na ruchome wydmy w Słowińskim Parku Narodowym. Trochę się zmęczyliśmy wdrapując na szczyty z rowerami.
Na koniec odpuściliśmy już sobie jazdę rowerem do Lęborka i w Łebie wsiedliśmy w pociąg do Lęborka, tam do Gdańska i w Gdańsku w ekspres do Warszawy.
Wyjazd bardzo udany. Pierwszy raz inaczej zobaczyłem polskie wybrzeże. Zawsze to był tydzień leżenia na plaży do obiadu, a po nim imprezy do rana.
W sumie przejechaliśmy ok 144 km (tym razem tyle me google podał).
Wyświetl większą mapę
W piątek pojechaliśmy pociągiem do Gdańska, tam spędziliśmy jedną noc i w niedzielę rano we trójkę (razem z koleżanką z Gdańska) popłynęliśmy promem na Hel. Sobotni poranek był deszczowy, ale skoro już trochę czasu nam zabrało więc nie poddaliśmy się. Przestało padać jak dojechaliśmy do Juraty i weszliśmy na molo.
Dalej pojechaliśmy przez Władysławowo i w Chłapowie wybraliśmy się na plażę. Pierwszą noc spędziliśmy w Zamku w Krokowej, do czego nas po trosze zmusiła wielka ulewa.
W niedzielę rano pojechaliśmy przez Dębki, Białogórę i w Lubiatowie znowu wjechaliśmy na plażę. Była tak ubita, że kilka kilometrów udało nam się przejechać bez problemu. Wykąpałem się w morzu (nie był innej opcji, skoro już tam byłem), ciężko było. Właściwie to oprócz symbolicznej kąpieli to innych plusów nie znalazłem (woda cczysta nie jest, a temp to chyba ok 17'C). Dalej pojechaliśmy pomiędzy morzem a Jeziorem Sarbsko i popołudniu dojechaliśmy do Łeby gdzie znaleźliśmy kwaterę.
Ostatniego dnia pojechaliśmy na ruchome wydmy w Słowińskim Parku Narodowym. Trochę się zmęczyliśmy wdrapując na szczyty z rowerami.
Na koniec odpuściliśmy już sobie jazdę rowerem do Lęborka i w Łebie wsiedliśmy w pociąg do Lęborka, tam do Gdańska i w Gdańsku w ekspres do Warszawy.
Wyjazd bardzo udany. Pierwszy raz inaczej zobaczyłem polskie wybrzeże. Zawsze to był tydzień leżenia na plaży do obiadu, a po nim imprezy do rana.
W sumie przejechaliśmy ok 144 km (tym razem tyle me google podał).
Wyświetl większą mapę
piątek, 22 sierpnia 2008
PL - War*Saw Everything - Miasto Feniksa
Jeszcze przed wylotem z Australii znalazłem gdzieś link do wystawy Miasto Feniksa - War*Saw Everything. Są to fotomontaże zdjęć z czasów Powstania lub tuż po i ze współczesności. Bardzo fajnie są przygotowane, twórcy zrobili kawał dobrej roboty. Fotomontaże, oprócz na Krakowskim Przedmieściu, można też zobaczyć na stronie internetowej -> www.miastofeniksa.pl
PS. Po kliknięciu zdjęcie będzie większe niż zwykle.
PS. Po kliknięciu zdjęcie będzie większe niż zwykle.
PL - Warszawa
środa, 20 sierpnia 2008
PL - Sesja ślubna w ogrodzie
poniedziałek, 18 sierpnia 2008
PL - Roztocze
Jak tylko zaplanowałem przyjazd do Polski wiedziałem, że pojadę gdzieś na wyprawę rowerową. Po zeszłorocznej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej tym razem wypadło na Roztocze.
Dzień 1 Stalowa Wola -> Szwedy 55 km
W poniedziałek rano, chwilę po położeniu się spać po poprawinach, mieliśmy pociąg do Stalowej Woli. Stamtąd pojechaliśmy asfaltem i trochę przez las do wsi Szwedy gdzie znaleźliśmy pierwszy nocleg. Na granicy Parku Krajobrazowego Lasy Janowskie.
Dzień 2 Szwedy -> Biłgoraj 95 km
We wtorek rano pojechaliśmy nad stawy do Gwizdowa. Następnie przez Łążek Ordynacki i Szklarnie do Porytowego Wzgórza - miejsca na ziemiach polskich podczas II wojny światowej. Po kilku godzinach jazdy zaczęliśmy szukać noclegu, jednak nie było żadnego z zaznaczonych na naszej mapie i musieliśmy pojechać aż do Biłgoraja.
Dzień 3 Biłgoraj -> Szczebrzeszyn 46 km
Trzeciego dnia udaliśmy się do Szczebrzeszyńskiego Parku Krajobrazowego. W Szczebrzeszynie, gdzie spaliśmy, zrobiliśmy sobie zdjęcie z chrząszczem :)
Dzień 4 Szczebrzeszyn -> Górecko Kościelne 45 km
W czwartek rano pojechaliśmy przez Roztoczański Park Narodowy do Zwierzyńca. Stamtąd przez las dojechaliśmy do Górecka Kościelnego, gdzie wynajęliśmy sobie pokój w domku letniskowym. Wieczorem przed meczem (Legia grała z FK Moskwa) poszliśmy z rowerami na spacer do tamy bobrów. Padający deszcz i wąska ścieżka spowodowały nieplanowane kąpiele w strumieniu :)
Dzień 5 Górecko Kościelne -> Cieszanów 64 km
Zupełnie zapominając o długim weekendzie w piątek spotkały nas tłumy na trasie. Tego dnia przejechaliśmy przez Park Krajobrazowy Puszczy Solskiej. Trasa nie była trudna, ale niestety znowu mieliśmy problem ze znalezieniem noclegu, co spowodowało trochę dłuższą trasę niż planowaliśmy. Na szczęście popołudniu dojechaliśmy do zajazdu przed Cieszanowem.
Dzień 6 Cieszanów -> Werchrata 77 km
W sobotę rano udaliśmy się do Horyńca Zdroju, skąd po krótkim odpoczynku pojechaliśmy dalej do Werchratej w Południoworoztoczańskim Parku Krajobrazowym. Tutaj nocleg znaleźliśmy w schronisku młodzieżowym czyli szkole podstawowej. Nocleg nie był drogi, całe 8 złotych. Nam trafiła się klasa geograficzno-matematyczna. Po obiedzie pojechaliśmy jeszcze na krótką przejażdżkę po okolicy. W połowie drogi złapała nas burza i lekko przemoczeni wróciliśmy do pokoju po ok 2 godzinach.
Dzień 7 Werchrata - Bełżec 41 km
Ostatniego dnia pojechaliśmy w stronę Hrebennego przez Siedliska. Na mapach jest tam zaznaczona droga wojewódzka nr 867 niestety jest to zmyłka, gdyż momentami ledwo się rowerami mieściliśmy między krzakami :) Hrebenne tylko minęliśmy i pojechaliśmy prosto do Bełżca gdzie czekał na nas pociąg.
W Warszawie zameldowaliśmy się ok 21.30. Ze wschodniego miałem jeszcze do przejechania ok 17 km.
Cała wyprawa zakończyła się ze stanem licznika 4408 km.
Wyświetl większą mapę
Dzień 1 Stalowa Wola -> Szwedy 55 km
W poniedziałek rano, chwilę po położeniu się spać po poprawinach, mieliśmy pociąg do Stalowej Woli. Stamtąd pojechaliśmy asfaltem i trochę przez las do wsi Szwedy gdzie znaleźliśmy pierwszy nocleg. Na granicy Parku Krajobrazowego Lasy Janowskie.
Dzień 2 Szwedy -> Biłgoraj 95 km
We wtorek rano pojechaliśmy nad stawy do Gwizdowa. Następnie przez Łążek Ordynacki i Szklarnie do Porytowego Wzgórza - miejsca na ziemiach polskich podczas II wojny światowej. Po kilku godzinach jazdy zaczęliśmy szukać noclegu, jednak nie było żadnego z zaznaczonych na naszej mapie i musieliśmy pojechać aż do Biłgoraja.
Dzień 3 Biłgoraj -> Szczebrzeszyn 46 km
Trzeciego dnia udaliśmy się do Szczebrzeszyńskiego Parku Krajobrazowego. W Szczebrzeszynie, gdzie spaliśmy, zrobiliśmy sobie zdjęcie z chrząszczem :)
Dzień 4 Szczebrzeszyn -> Górecko Kościelne 45 km
W czwartek rano pojechaliśmy przez Roztoczański Park Narodowy do Zwierzyńca. Stamtąd przez las dojechaliśmy do Górecka Kościelnego, gdzie wynajęliśmy sobie pokój w domku letniskowym. Wieczorem przed meczem (Legia grała z FK Moskwa) poszliśmy z rowerami na spacer do tamy bobrów. Padający deszcz i wąska ścieżka spowodowały nieplanowane kąpiele w strumieniu :)
Dzień 5 Górecko Kościelne -> Cieszanów 64 km
Zupełnie zapominając o długim weekendzie w piątek spotkały nas tłumy na trasie. Tego dnia przejechaliśmy przez Park Krajobrazowy Puszczy Solskiej. Trasa nie była trudna, ale niestety znowu mieliśmy problem ze znalezieniem noclegu, co spowodowało trochę dłuższą trasę niż planowaliśmy. Na szczęście popołudniu dojechaliśmy do zajazdu przed Cieszanowem.
Dzień 6 Cieszanów -> Werchrata 77 km
W sobotę rano udaliśmy się do Horyńca Zdroju, skąd po krótkim odpoczynku pojechaliśmy dalej do Werchratej w Południoworoztoczańskim Parku Krajobrazowym. Tutaj nocleg znaleźliśmy w schronisku młodzieżowym czyli szkole podstawowej. Nocleg nie był drogi, całe 8 złotych. Nam trafiła się klasa geograficzno-matematyczna. Po obiedzie pojechaliśmy jeszcze na krótką przejażdżkę po okolicy. W połowie drogi złapała nas burza i lekko przemoczeni wróciliśmy do pokoju po ok 2 godzinach.
Dzień 7 Werchrata - Bełżec 41 km
Ostatniego dnia pojechaliśmy w stronę Hrebennego przez Siedliska. Na mapach jest tam zaznaczona droga wojewódzka nr 867 niestety jest to zmyłka, gdyż momentami ledwo się rowerami mieściliśmy między krzakami :) Hrebenne tylko minęliśmy i pojechaliśmy prosto do Bełżca gdzie czekał na nas pociąg.
W Warszawie zameldowaliśmy się ok 21.30. Ze wschodniego miałem jeszcze do przejechania ok 17 km.
Cała wyprawa zakończyła się ze stanem licznika 4408 km.
Wyświetl większą mapę
niedziela, 10 sierpnia 2008
PL - Ślub Łukasza i Doroty
Był to najważniejszy powód mojego przyjazdu do Polski. Brat poprosił mnie, żebym był jego świadkiem i nie mogłem odmówić.
Do kościoła w Radości przyjechali dorożką.
Wesele odbyło się w Miedzeszynie w sali stylu staropolskim z wielkim ogrodem więc można było się "przewietrzyć" w razie kryzysu :) Na weselu bawiło się ponad 180 gości.
O północy jak zawsze były "oczepiny" w których zawsze biorę udział :) Konkursy były ciekawe i nie takie proste.
Do kościoła w Radości przyjechali dorożką.
Wesele odbyło się w Miedzeszynie w sali stylu staropolskim z wielkim ogrodem więc można było się "przewietrzyć" w razie kryzysu :) Na weselu bawiło się ponad 180 gości.
O północy jak zawsze były "oczepiny" w których zawsze biorę udział :) Konkursy były ciekawe i nie takie proste.
Subskrybuj:
Posty (Atom)