Sierpień to w Polsce czas wakacji więc też wybrałem się na nie. Lot do Polski przebiegł szybko, na lotniskach czekałem maksymalnie po godzinie. Tylko na końcu już na Okęciu zgubił się mój bagaż, ale po chwili zorientowali się, że po prostu spadł im z wózka.
W Warszawie zameldowałem się 1 sierpnia o 10 rano, a już po południu byłem na ognisku na nowej działce Brata.
Wygrałem z Australijskim czasem i spać położyłem się o 22 CET.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz