Po miesiącu pobytu w Polsce nastąpił czas powrotu.
Było trochę za krótko, może 2 miesiące byłyby w sam raz. Najważniejszym punktem pobytu był ślub Brata, który przekonał mnie, że jednak też chciałbym mieć takie wesele.
Później pojechałem na tydzień do lasu, czyli jeździłem sobie z kumplem po Roztoczu. Gdy wróciłem miałem kilka dni na spotkania ze znajomymi i znowu pojechałem z rowerem. Tym razem byłem z Tatą nad morzem i wypadł super weekend. Na koniec spotkania z Rodziną i trzeba było się pakować.
W sumie w Polsce przejechałem 810 km na rowerze, muszę podtrzymać dobry wynik w Australii :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz