W piątek wybrałem się z kolumbijskimi znajomymi na imprezkę na West End.
Jak się później okazało świętowali oni swój pierwszy rok w Australii.
Poszliśmy do klubu Uber. Najpierw piliśmy sobie piwka przy rytmach hip-hopu, a o 22 przenieśliśmy się do drugiej, właśnie otwartej sali z salsą.
Na początku parkiet był pusty, ale po chwili nieśmiało wchodziły kolejne pary i imprezka rozkręciła się na dobre. Muzyka była 'na żywo' grana przez zespół, jedynie w przerwach na odpoczynek grał DJ.
Dowiedziałem się, że w Polskim Klubie też są imprezy z muzyką latynoamerykańską.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz