Wreszcie wybrałem się do czerwonego centrum Australii - do Alice Springs w Terytorium Północnym. Alice Springs jest położone w połowie drogi między Darwin na północy, a Adelajdą na południu. Miasto powstało przy okazji budowy linii telegraficznej lecącej przed środek Australii.
Podczas naszego pobytu temperatura utrzymywała się w okolicach 40'C
W miasteczku zatrzymaliśmy się w backpackers niedaleko "centrum".
Podczas spaceru po miasteczku najpierw trafiliśmy do muzeum "Latających Doktorów", dostaliśmy ulotkę po polsku więc było to pewne ułatwienie :)
Później wdrapaliśmy się na ANZAC Hill, z którego był widok na całą miejscowość. I to chyba był już koniec atrakcji.
Aha, później poszliśmy do wyschniętego koryta rzeki Todd. Jest to miejsce gdzie można spotkać aborygenów wyrzuconych z ich plemion.
W ramach zwiedzania stadionów poszliśmy sobie jeszcze na miejscowy Traeger Park, akurat brama była otwarta więc weszliśmy na trybuny.
Wieczorem, wracając z małych zakupów do naszego schroniska, zgasło światło w całym Alice Springs, na szczęście po około półgodzinie udało się naprawić awarię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz