Święta w tym roku, zresztą jak zawsze w Australii spędziłem u Moniki, Mirka i mojej Chrześnicy.
W Wigilię miałem w szkole jeszcze zajęcia do 17, ale odpuściłem je, żeby być wcześniej.
Przed kolacją wyszliśmy przed dom, żeby Zuzia mogła przyczepić zaproszenie dla Świętego Mikołaja, a gdy wróciliśmy do środka pod choinką leżała już cała góra prezentów :)
Pierwszego dnia Świąt rano pojechaliśmy do kościoła w Bowen Hills na mszę bożonarodzeniową, a później obiad świąteczny do znajomych.
Święta były udane, tylko w tym roku w ogóle nie czułem atmosfery. Jakoś za pierwszym i drugim razem bardziej czułem Święta, może dlatego, że wtedy mieszkałem w Polakami, a teraz w międzynarodowym towarzystwie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz