W tym roku nie świętowałem Dnia Australii. Rano wróciłem na rowerze z Daisy Hill i wziąłem się za naukę do egzaminów, nie mogę doczekać się kiedy skończą mi się te studia. Ale jeszcze tylko jeden semestr i koniec :)
Wieczorem poszedłem jedynie na South Bank na pokaz sztucznych ogni.
Kiedyś będę musiał się w końcu wybrać na coroczny wyścig karaluchów w Story Bridge Hotel, widzę, że to są mistrzostwa świata więc poziom musi być wysoki :)
__________
Wpis dodany 6 lutego 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz