Jak to zwykle bywa w Sandgate, znowu zostałem u znajomych na noc. Położyliśmy się spać ok 2, a musiałem wstać o 5, żeby wrócić do domu. Krótki sen i kilka browarków wpłynęły na formę. Dodatkowo po 30km rozwalił mi się łańcuch. Po chwili wypatrzyłem sklep rowerowy, który niestety w poniedziałki jest zamknięty. Musiałem podejść 3 km do stacji kolejowej i nielegalnie pojechać pociągiem z rowerem (w Brisbane nie można przewozić roweru pociągiem w godzinach szczytu, rano w kierunku miasta, po południu w przeciwnym).
Na szczęście wyrobiłem się do pracy :)
Dzień 1 - 52.25km / 2:29h / 21.04 km/h
Dzień 2 - 29.93km / 1:35h / 18.90 km/h
__________
Wpis dodany 2 lutego 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz