W końcu zdecydowałem się wybrać na egzamin na prawo jazdy. Właściwie dopóki mam wizę studencką to nie muszę zdawać, ale niedługo może skończę etap studencki więc postanowiłem wcześniej się zabrać za wyrabianie australijskiego prawka. Co ciekawe, nawet jakbym do końca życia siedział na wizie studenckiej to cały czas mógłbym jeździć na polskim prawie jazdy, ale jak tylko dostanę stały pobyt (nie wiem jak z innymi wizami) mam trzy miesiące na wyrobienie sobie australijskiego.
Dzień przed planowanym egzaminem usiadłem przed komputerem i zacząłem robić testy. Mając polskie prawo jazdy i doświadczenie w jeździe samochodem niektóre pytania były bardzo łatwe, a niektórych rzeczy musiałem się nauczyć albo przypomnieć.
Rano pojechałem do urzędu komunikacji. Pokazałem kilka dokumentów (prawo jazdy, paszport, queenslandzki adres na wyciągu bankowym i kartę 18+), zapłaciłem niecałe $20 i mogłem udać się do kolejnego okienka.
Tam dostałem testy na dwóch zafoliowanych kartach i Pan z okienka pokazał mi stolik na środku korytarza przy którym miałem usiąść. Wokół mnie kręcili się ludzie podchodzących do innych okienek. Mógł podejść ktokolwiek i prawie rozwiązać ze mną testy, a przynajmniej odpowiedzieć na moje pytania, gdybym miał jakieś kłopoty. Kłopotów nie miałem, bo trafiłem na proste pytania, a po za tym na tych zafoliowanych kartkach odpowiedzi były już zaznaczone przez poprzedników!
Oddałem rozwiązane testy, zdobyłem 20/20 i teraz mam się zapisać na jazdy, albo mogę dostać prawo jazdy z literką L czyli z ograniczeniami. Uznałem, że odpuszczę sobie tę opcję i za jakiś czas zapiszę się na egzamin praktyczny. Na ten będę musiał się udać swoim samochodem, jakoś będę musiał to rozwiązać, jako, że posiadam jedynie rower :)
Najpierw chcę zapisać się na godzinę lub dwie jazd, żeby dowiedzieć się na co zwracają uwagę podczas egzaminu i jak w ogóle ten egzamin wygląda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz