W niedzielę wybraliśmy się grupą do Byron Bay - oprócz ładnej pogody okazją był ostatni weekend Lindy w Australii oraz moje urodziny.
Pożyczyłem z pracy samochód, żeby wszyscy mogli się zmieścić w jednym.
Po 160km jazdy w kierunku południowym udaliśmy się od razu na plażę.
Nikt nie chciał leżeć na piasku więc szybko kupiliśmy piłkę i zaczęliśmy grać w nogę.
Na obiad zjedliśmy jakby nie inaczej smażoną rybę i pojechaliśmy do latarni morskiej na zachód słońca.
Do tej pory nie dostałem wszystkich zdjęć z wyjazdu więc pod spodem kolaż, który wydrukowaliśmy Lindzie na płótnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz