Drugiego dnia nowego roku pojechaliśmy całą 6-tką do Atherton do „jaskini”. Myśleliśmy, że będzie ona naturalna, niestety na miejscu okazało się, że jest to barak z pianką na ścianach pomalowaną tak, żeby wyglądała na skałę.
Jednak znajduje się tam, a przynajmniej tak nazwali – największy ametyst na świecie.
Po drodze do Cairns wstąpiliśmy na plantację mango, gdzie robią wino z tego owocu. Skorzystaliśmy z możliwości spróbowania. Jak można było się spodziewać było słodkie.
Dalej po drodze spotkaliśmy jeszcze stado kangurów na łące koło autostrady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz