Postanowiliśmy wybrać się w niedzielę gdzieś poza miasto, najlepiej nad ocean, za cel wycieczki obraliśmy Tweed Heads na granicy stanowej. Dosyć szybko wykrystalizował się skład, tzn Pedro odpuścił leniwy dzień na plaży i pojechał rowerem do Ipswich.
W składzie ja, Adam i Marta wsiedliśmy do ute'a i pojechaliśmy 100km na południe od Brisbane. Tam spotkaliśmy się z naszymi czeskimi znajomymi, z którymi była amerykańsko-nowozelandzka para.
Adam przygotował super jedzenie na piknik, później przenieśliśmy się na plażę, gdzie Honza wyciągnął latawiec sportowy, którym się trochę pobawiliśmy.
Później polską trójką zatrzymaliśmy w Cooloongatta na kolację i trafiliśmy na zachód słońca. Akurat w tym momencie wszystkim padły baterie w aparatach i nie udało zrobić się grupowego zdjęcia z zachodzącym słońcem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz