czwartek, 13 stycznia 2011

Sytuacja po fali

Szczęśliwie dla Brisbane nocna fala (o 3.30) była o 1 metr niższa niż przewidywano - wyniosła 4.4 metra. Wiele dzielnic jest zalanych, wszystkie przystanki City Cata (promu pływającego po rzece) są zniszczone.

Jak to premier stanu powiedziała, symbolem tej powodzi jest odpływająca 300 tonowa betonowa kładka o długości 400 metrów. Na szczęście znalazł się ochotnik, który ją przechwycił i pilnował swoja łódką żeby kładka nie uderzyła w nogi mostu po drodze do oceanu [artykuł + video].

Myślałem, że powodu powodzi mam wolne do końca tygodnia, ale o 6 rano odczytałem smsa, że mam być o 7 w pracy. Pinkenba miała być zalana, bo leży nad rzeka, ale o dziwo okazało się, że jest sucho - czego nie można było doświadczyć przez cały grudzień i początek stycznia. Do pracy musiałem pojechać inna drogą, przez południowe dzielnice i mostem koło portu. Powrót chciałem sobie urozmaicić i wrócić tunelem pod rzeką, niestety przez problemy w zalanym Albion nie udało mi się dojechać do wjazdu do niego. Wróciłem do Gateway Bridge, a w Kangaroo Point utknąłem w korku ponieważ jest tam dobry punkt widokowy na całą rzekę i ludzie przyjechali całymi rodzinami popatrzeć na powódź. Kolega opowiadał, ze podobnie było na West End, gdzie cześć ludzi pakowała się do samochodów, podczas gdy gapie blokowali drogi i ofiary powodzi nie mogły się wydostać ze swoim dobytkiem.

Kilka zdjęć ze strony BrisbaneTimes.com.au więcej pod linkiem





4 komentarze:

Foto eyes pisze...

Witaj, trafiłam tutaj z Przemka bloga, jestem pod wielkim wrażeniem. Jakiś rok temu mieliśmy emigrować do Australi ale wyszło chwilowo inaczej. Jestem przerażona sytuacją powodziową i śledzę to z trwogą jednocześnie mając nadzieję, że to się skończy i wszystko szybko wróci do normy chociaź zdaję sobie sprawę z powagi sytacji. Będę tu zaglądać. Pozdrawiam Izabella

Kinga pisze...

Ja tylko chciałam powiedzieć, że zaczęłam czytać i zalinkowałam u siebie :) Jak znajdę chwilę, to machnę od początku, bo na razie nie nadążam za blogosferą ;) I zazdroszczę Australii, bardzo bym chciała tam sie wybrać, ale poza turystyczną wizą nie mam praktycznie szans na emigrację, szczególnie po zmianach w przepisach... Pozdrawiam, dobrze, że Brisbane nie utonęło! :)

Maciek Koziara pisze...

Cześć Izabella, dzięki za miłe słowa. Woda niestety zalała wiele domów i dróg. Niestety przez jakiś czas będzie trudniej poruszać się po mieście. Na szczęście mnie osobiście powódź nie dotknęła, oprócz utrudnień na ulicach. Mieszkam 5 minut na piechotę od rzeki, ale dom mam na górce. Pozdrawiam

Maciek Koziara pisze...

Cześć Pani Koala, na szczęście Brisbane przetrwało, jako tako, będzie dobrze :)
Zajrzałem na Twojego bloga, chętnie poczytam o Kanadzie i życiu tam, może się kiedyś wybiorę :) Pozdrawiam