Na weekend noworoczny pojechałem do znajomych do Melbourne. Kupując bilet lotniczy dostałem zaćmienia i zamiast na 8am kupiłem na 8pm tak więc czwartek spędziłem jeszcze w Brisbane, a w Melbourne zameldowałem się tuż przed północą. Zatrzymałem się u Agaty i Mariusza znajomych jeszcze z Polski.
Po miesięcznych deszczach w "Słonecznym Stanie" mogłem w końcu zobaczyć słońce. Na ostatni dzień roku zapowiadana była temperatura 40'C i było bardzo miło. Ta wysoka temperatura była dużo przyjemniejsza niż 25'C w Brisbane, wszystko przez wysoką wilgotność jaką mamy w Queensland. Znowu zacząłem rozmyślać o przeprowadzce :) ale w tej chwili z nową pracą na razie muszę poczekać.
Na imprezę sylwestrową zostaliśmy zaproszeni do znajomych moich gospodarzy. Zabawa zaczęła się dosyć wcześnie bo chyba już ok 17. Na miejscu była aż dwójka Australijczyków, nasza trójka i chyba ponad 10 Nowozelandczyków. Na początek była szybka nauka zasad krykieta i partyjka przed zmierzchem, na szczęście teraz Melbourne słońce zachodzi ok 8 więc zdążyliśmy chwilę pograć. Do picia były różne trunki, ale hitem wieczoru, a przynajmniej wśród Polonii było Mojito, dające orzeźwienie potrzebne w takiej temperaturze.
Nowy rok to już odpoczynek i drobne zakupy. W niedzielę poszedłem z Mariuszem połazić po mieście (niestety Agata musiała iść do pracy) i po południu miałem samolot powrotny. Co ciekawe do Melbourne leciałem 3.5 godziny a wracałem tylko 1.5 - oczywiście tylko na papierze :)
Następnym razem będę musiał przyjechać tutaj w zimę, żeby zobaczyć jak to jest w chłodniejszą pogodę w stolicy Victorii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz