sobota, 24 grudnia 2011

Nowa Zelandia - Dzień 0

Po wczorajszym falstarcie spowodowanym trzęsieniem ziemi w Christchurch, tym razem udaje nam się wylecieć do Nowej Zelandii. Na lotnisku zostaliśmy poinformowani, że jeśli nie pokażemy biletu powrotnego to urząd imigracyjny może nałożyć na nas karę do 5000 NZD.


Przed odlotem zjadamy jeszcze "kolację wigilijną".


Po wyjściu z samolotu przy sprawdzaniu bagażu tracimy nasze wigilijne pierogi. Rowery i namiot są sprawdzone czy nie są zbyt brudne, zostajemy przepuszczeni.

Na lotnisku kupujemy od razu kartę telefoniczną (jedyna sieć mająca swoje stoisko to Vodafone), bierzemy mapy wyspy południowej i około północy robijamy obóz w hali przylotów.


Po piątkowym trzęsieniu ziemi, w sobotę były kolejne równie silne wstrząsy, na szczęście podczas naszego pobytu na lotnisku nie powtórzyły się.

Razem z nami na lotnisku nocowało wiele osób, powinni chyba przygotować jakieś specjalne ławki ;)

Brak komentarzy: