wtorek, 27 grudnia 2011

NZ - Hanmer Springs

Rano wstaliśmy z postanowieniem, że jedziemy do Blenheim na północy wyspy, z czasem jednak trasa uległa zmianie.

Glen (właściciel backapckers) zawozi nas na 10-tą na lotnisko, żebyśmy mogli odebrać samochód z wypożyczalni. Szybko pakujemy rowery na tył samochodu i ruszamy w samochodową podróż po nowozelandzkiej południowej wyspie. Pierwszy postój mamy już koło lotniska, gdzie znajduje się "International Antarctic Centre" w którym można zobaczyć pingwiny i dowiedzieć się ciekawych rzeczy o antarktydzie.


Przed wyjazdem z Christchurch, chcemy zrobić rundkę samochodem po pobliskich wzgórzach w Akaroa, z których można podziwiać panoramę miasta i okolic. Niestety trasa górami jest zamknięta z powodu ostatnich trzęsień ziemi; zawracamy i jedziemy na północ.




Nasza trasa prowadzi przez Alpine-Pacific Triangle, wybieramy opcję górską. Po drodze robimy kilka postojów, m.in. w lokalnym browarze i winiarni przy hotelu z 1880 roku.




Mieliśmy zjechać spowrotem nad ocean do miejscowości Kaikoura, ale w końcu jedziemy do miasteczka Hanmer Springs. Znajdują się tutaj baseny z wodami termalnymi, do których planujemy pójść wieczorem.



Postanawiamy najpierw wybrać się na rowerach do lasu. W informacji turystycznej kupujemy mapkę z trasami rowerowymi, odkręcamy bagażniki (ja to właściwie nie musiałem ;) i ruszamy. Niestety trasa nie była zbyt dobrze oznakowana, a w pewnym momencie pojawił się nawet znak "zakaz jazdy rowerami". Jedziemy inną ścieżką, która na szczycie okazuje się być ślepą drogą i zjeżdżamy na dół do miasta. Dodatkowym utrudnienieniem są wąskie opony przystosowane do jazdy po szosie, a nie w terenie.


Wieczorem idziemy do basenów, po gorącym dniu temperatura spadła już poniżej 30'C więc kąpiel w wodzie 35-40'C jest w sam raz :)

Na kolację idziemy do restauracji, która (dowiedziałem się po fakcie) jest na liście 101 Must-Dos for Kiwis.

Brak komentarzy: